niedziela, 11 listopada 2012

Książę z bajki

Spotykam kogoś wyjątkowego. Wyjątkowego pod wieloma względami. Wyjątkowo podobnego do mojego wymarzonego księcia z bajki. Po prostu wyjątkowo wyjątkowego w swej wyjątkowości. Rozumiecie? ;D   Zakochuję się. W tempie zawrotniejszym, jeśli jest nosicielem niebieskokoszulowca ;). Pragnę lepiej zaznajomić się z obiektem westchnień - zazwyczaj się udaje.
Poznaję go, rozmawiamy... . Jest "tak fajnie, że heeeeej" i wtedy uświadamiam sobie, że coś w tej bajce się nie zgadza. Ja nie mam nic wspólnego z księżniczką, tą dla wymarzonego księcia. Po prostu na niego nie zasługuję.
I cierpię, bo usycham po godzinie braku kontaktu z księciem, i cierpię, bo nie pasuję do księcia, "więc pewnie mnie nie chce" i cierpię, wciąż wszystko dziwnie analizując.
Kocham, jak sądzę, więc powinnam dać mu spokój? Tak dla niego?
Snują się błędne domysły, nie mogę się uczyć, pracować... nic. Wypełniam falą bredni pamiętnik.

Książę zajęty swoim życiem wówczas robi to, co zawsze, tak, jak zawsze i tam, gdzie zawsze.

A ja tu cierpię?!






Do poczytania ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz