piątek, 30 listopada 2012

Werterzy

Jest mi straaaasznie źle. Źle, bo nie czuję się akceptowana taką, jaką jestem i źle, bo sama siebie nie akceptuje.
Źle mi ze sobą.

Jestem zbyt wrażliwa, nadwrażliwa również i to paskudnie utrudnia wędrówkę. Wystarczy, że ktoś nieporadnie skonstruuje swą wypowiedź, a ja roztrząsam to i się zadręczam, bo czuję się zraniona. To źle, bardzo źle.
Pół dnia spędzam w szkole, wracam -> obiad, potem -> uczyć się, kończę o 20 i nie idę do rodzinki, wybieram internet, bo z całej listy dostępnych osób, zawsze ktoś napisze, ktoś ZAINTERESOWANY tym, co się u mnie i ze mną dzieje. Niestety nie odniosłam wrażenia jakoby to moich bliskich interesowało. Wczoraj np. opowiadałam coś mamie, a ona w pewnym momencie przerwała mi i zapytała, 'czy kolacje to ja zjadłam?', do tematu wrócić mi już nie dała. Żalę się, wiem, ale i jednocześnie obrazuję to, co mówię, więc może nie jestem tylko marudą. ;)
Będąc kilkuletnim maluchem, za każdym razem, kiedy tata wyjeżdżał wieczorem do pracy, biegłam do niego, nim poszłam spać, bo nie chciałam go urazić, niepożegnaniem się na koniec dnia. Jeszcze by się zasmucił...

Jest mnóstwo sytuacji, które udowadniają moją zbytnią wrażliwość. Taka jestem... ;/


Źle mi!
W tym świecie Werterzy cierpią. Chyba w każdym świecie cierpią oprócz jednego - tego, którego sami są autorami, a mieści się w ich wyobraźni.

Rozpoczynając ten post byłam maksymalnie rozżalona... Rozmowa z pewnym rodzeństwem na tyle mnie zajęła, że pisząc tu 'na raty', odcięłam się trochę od tych smutków. Dziękuję ;)


A co do Werterów jeszcze...
Zawsze jest JAKIEŚ  wyjście, niestety nie zawsze właściwe. Samobójstwo JEST wyjściem dla człowieka, któremu na świecie źle ze światem i ze sobą.

Do poczytania ;)

sobota, 24 listopada 2012

Zamkowa przyszłość

Zamykam oczy i widzę siebie w przyszłości w zamku. Staro-angielski styl, ogrody, życie nad klifem wśród odgłosu uderzających o niego fal. Życie spokojne, szczęśliwe, spełnione. Wśród ukochanych osób, w pięknym odnowionym miejscu...Daleko od miejskiego szumu, w świeżym powietrzu cieszyłabym się kolejnym porankiem.
Zawodowo też bym się jakoś spełniała. Z tej realizacji planów nie zamierzam rezygnować.

Z tym że w takim zamku czułabym się chyba szczęśliwa. Pod warunkiem, oczywiście, że obok mnie byłby książę.
Sama bym się tam bała. ;) Będąc tam bez towarzystwa, patrzyłabym na to miejsce raczej jak na stare przerażające zamczysko. ;)


Oto przykład realnego miejsca spełniającego punkty mojego marzenia:

Zamek Cawdor




Mogę wynająć komuś pokój? Jacyś chętni? ;)

Druga ewentualność:


Zamek Culzean

Dodaję. Będziecie wiedzieli, gdzie mnie za jakieś ... 15 lat szukać. ;)

Do poczytania ;)

piątek, 23 listopada 2012

Podryw

Sztuka ta mi obca. Nie potrafię jej nawet zdefiniować, tak do końca.
Cóż to niby jest? Zwrócenie na siebie uwagi (w pozytywny sposób)? Byś z kimś był, poznaj go.
Właśnie, może to tylko oryginalny sposób poznania kogoś? A później... sygnalizacja pt."uwaga! podobasz mi się".
Nieważne. ;)


Mnie nie 'wyrwiesz'. Mnie możesz zauroczyć swoim ja, poziomem rozmowy z tobą, tematami. Pomijając niebieską koszulę ;) , nie jestem powierzchowna. Po żartach to wywnioskujesz, ale błędnie, a skoro błędnie wnioskujesz, na mój temat nie wnioskuj wcale. Możesz utonąć w masie spontaniczności, analizy, pasji, nauki i ... miłości... ale nie do ciebie... Po cóż ci czepek komplementów, skoro w rozmowie natychmiastowo się wodą dławisz.


Na prawdę to leżę ja, na prawdę wtedy masz mnie. Zwariować ze szczęścia byś mógł, ale przecież nie jestem twoja. Mnie ma tylko Dante, jego jestem, kochany, nie twoja.




Czy mógłby mi się Pan z czegoś wytłumaczyć? Czemu doszukuje się Pan mnie, tej prawdziwej, powyżej i poniżej, a tu... TU... Pan nie patrzy?

Pan błądzi i błądzi. Mnie cierpliwości brak.
Po cóż to ciągnąć...
Ach, książę, ach...



Jestem świadoma tego, że czytacie, myśląc, że nie jesteście w temacie. Otóż jesteście. Na prawdę.
Uruchomcie szare komórki. ;D

Do poczytania ;)

środa, 21 listopada 2012

Głupota

Proszę Pana,
Pan się stanowczo za bardzo obawia, że jestem głupia. Pan się tak bardzo obawia, że nie potrafi dostrzec mej inteligencji.
Nie wszyscy knują, snują i wymyślają, niektórzy są i już, tu i teraz, tak i najlepiej jak potrafią.
To wszystko, proszę Pana.
Pan się lepiej wyśpi.

8nastka

Urodziny... kolejne.
Nie uznaję ich za jakieś szczególnie szczególne. Nie wydaje mi się, by (przykładowo) jakiś infantylny nastolatek o północy konkretnej daty miał szansę stać się natychmiastowo dorosłym. Nie oznacza to jednak, że nie składam życzeń z tej okazji. Wręcz przeciwnie. Na te właśnie konkretne urodziny staram się najbardziej, będąc świadomą, że ważne są dla tych, którzy je obchodzą.
Więc świeżym "dorosłym" WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! Obyście byli dojrzali wciąż (jak wcześniej) lub stali się wreszcie dojrzali. ;D

Nie sto lat, nie nawet szczęścia, a mądrości wam życzę.

Ja jeszcze osiemnastkę mam przed sobą, chyba mam. Kuzynki uparcie wmawiają mi (znajomi również), że pierwszy raz mnie upiją. Koliduje to nieco z moimi planami. Otóż zamierzam być jedną z niewielu, którzy z tej okazji właśnie w ogóle NIE wypiją.Ciekawe, co z tych planów będzie. ;D




Wszystkiego najlepszego K.K.!
Właśnie wypisujesz mi jakieś farmazony na GG, z których wnioskuję, że albo jesteś zaprocentowany, albo nie mam przyjemności pisać z tobą.

(Nie dawajcie pisać innym w waszym imieniu. To nie jest zabawne dla osoby, która dostrzega przez to brak szacunku do niej.)

No ale: NAJLEPSIEJSZEEEEEGO! Mądrości, spełnienia, osiągnięcia celu, TEGO CELU i tych celów, na drodze wielu wartościowych ludzi, jak najmniej kłód. Staruchu! ;p


Obiecany Lexus:


Do poczytania ;)


środa, 14 listopada 2012

Koniec świata

Zostałam zaproszona na połowinki tuż przed końcem świata, czyli 20 grudnia (koniec świata ma nastąpić dzień później).
Kolejna "ciekawa" teoria na ten temat zainteresowała mnie bardziej po obejrzeniu po raz setny spotu telewizyjnego i po natknięciu na billboardy łaskawie informujące o tym "pewnym" wydarzeniu.
Z oburzeniem stwierdzam, że chamskie jest sprzedawanie w takich realiach kalendarzy na rok 2013 i... PRZEPŁACIŁAM, kupując organizer na rok szkolny 2012/13. Za te kilka złotych mogłabym nabyć jakieś... ładne rajstopki na koniec świata.

Jak się ubrać na takie wydarzenie? Może doczekamy się wkrótce programów na ten temat dla pań np. na TVN Style. ;D Muszę to śledzić. ;)

Koniec tych żartów.
Wizja końca świata 21 grudnia jest potwierdzona. ;D Na wielu portalach czytamy o rozmaitych teoriach na ten temat.  Otóż tego dnia kończy się podobno, bo już pismo Science na bazie dowodów przedstawionych przez archeologów pracujących w gwatemalskiej dżungli temu zaprzeczyło, pełen cykl odliczania czasu. Mimo że w samej kulturze Majów nic nie wyszczególnia właśnie tego dnia, badacze doszukują się bezpośredniego powodu wielkiego końca.
Oto jedna z teorii, onetowa ;D

Może was to przekonuje, ale mnie bardziej martwi, że ktoś może w to wierzyć.
Przeżyliśmy już 31 grudnia 999 roku, "daliśmy radę" w 1412. Ba! Koniec świata 31 grudnia 1999 pamiętam nawet ja. ;D




Koniec świata, jakikolwiek będzie, może nas spotkać równie dobrze nawet za 5 minut, więc nie przejmuj się tym, co wokół ciebie dudni o "szczególnym" 21 grudnia. Żyj tak by być gotowym na bum i za 5 minut. Bynajmniej nie mam na myśli kupowania rajstopek!


Piotr Rubik - "Świat się nie kończy"
Teledysk cienki, ale chodzi o przesłanie.

 Oto tekst:
Zapowiedziano znów koniec świata
Ludzie widzieli znaki na niebie
A ja z radością na koniec świata,
Na koniec świata biegnę do Ciebie, do Ciebie, do Ciebie….

Świat się nie kończy, świat się zaczyna

Miłość to świata sens i przyczyna
Dopóki kocha się dwoje ludzi
Słońca na niebie Bóg nie ostudzi
Dopóki kochasz mnie a ja Ciebie
Bóg nie zagasi słońca na niebie
Dopóki miłość nas dwoje łączy
Świat się zaczyna, świat się nie kończy
Świat się zaczyna, świat się nie kończy
(Nie kończy się, świat się zaczyna
Miłość to świata jest sens i przyczyna
Świat się nie kończy, świat się zaczyna
Miłość to świata sens jest i przyczyna)

Zapowiedziano znów świata koniec

Ktoś wielkim głosem woła na trwogę
A ja przybiegłam na świata koniec
I pocałować w końcu Cię mogę, mogę, mogę mogę…..

Świat się nie kończy, świat się zaczyna

Miłość to świata sens i przyczyna
Dopóki kocha się dwoje ludzi
Słońca na niebie Bóg nie ostudzi
Dopóki kochasz mnie a ja Ciebie
Bóg nie zagasi słońca na niebie
Dopóki miłość nas dwoje łączy
Świat się zaczyna, świat się nie kończy
Świat się zaczyna, świat się nie kończy
(Nie kończy się, świat się zaczyna
Miłość to świata jest sens i przyczyna
Świat się nie kończy, świat się zaczyna
Miłość to świata sens jest i przyczyna)

Zapowiedziano znów świata koniec

Znane jest miejsce, znana jest data
A ja przybiegłam na świata koniec
Żeby Cię kochać do końca świata, do końca, do końca świata…

Świat się nie kończy, świat się zaczyna

Miłość to świata sens i przyczyna
Dopóki kocha się dwoje ludzi
Słońca na niebie Bóg nie ostudzi
Dopóki kochasz mnie a ja Ciebie
Bóg nie zagasi słońca na niebie
Dopóki miłość nas dwoje łączy
Świat się zaczyna, świat się nie kończy
Świat się nie kończy, świat się zaczyna.


Ja kocham! Bądźcie spokojni. ;D
Taki żarcik.

Bądźcie dobrymi, uczciwymi ludźmi, oddanymi Bogu, a nie będzie was ta wizja w ogóle przerażała. Serio.

A tak w ogóle koniec świata dla mnie to stanięcie przed sądem ostatecznym, koniec ziemskiego życia. Dla wielu koniec świata nastąpił dzisiaj, nastąpi jutro, zazwyczaj - niespodziewanie. Nie możemy być pewni 21 grudnia ani żadnej innej daty. Nie jesteśmy pewni jutra.

Taka do posłuchania: Justyna Szafran - "Dante". Do interpretacji ;) Przypomina mi wakacje, a konkretnie ten czas spędzony w domu, kiedy z siostrą uczyłyśmy się to dobrze wyśpiewać.

Do poczytania ;)

niedziela, 11 listopada 2012

Książę z bajki

Spotykam kogoś wyjątkowego. Wyjątkowego pod wieloma względami. Wyjątkowo podobnego do mojego wymarzonego księcia z bajki. Po prostu wyjątkowo wyjątkowego w swej wyjątkowości. Rozumiecie? ;D   Zakochuję się. W tempie zawrotniejszym, jeśli jest nosicielem niebieskokoszulowca ;). Pragnę lepiej zaznajomić się z obiektem westchnień - zazwyczaj się udaje.
Poznaję go, rozmawiamy... . Jest "tak fajnie, że heeeeej" i wtedy uświadamiam sobie, że coś w tej bajce się nie zgadza. Ja nie mam nic wspólnego z księżniczką, tą dla wymarzonego księcia. Po prostu na niego nie zasługuję.
I cierpię, bo usycham po godzinie braku kontaktu z księciem, i cierpię, bo nie pasuję do księcia, "więc pewnie mnie nie chce" i cierpię, wciąż wszystko dziwnie analizując.
Kocham, jak sądzę, więc powinnam dać mu spokój? Tak dla niego?
Snują się błędne domysły, nie mogę się uczyć, pracować... nic. Wypełniam falą bredni pamiętnik.

Książę zajęty swoim życiem wówczas robi to, co zawsze, tak, jak zawsze i tam, gdzie zawsze.

A ja tu cierpię?!






Do poczytania ;)

piątek, 9 listopada 2012

Seks

Dotrzymuję obietnic!


Wielu onieśmiela samo wypowiedzenie tego wyrazu, a przecież takie to ludzkie... Może za ludzkie?


Nie trzymam cię, droga O.W. w napięciu. Proszę:


"O nierządzie zaś i wszelkiej nieczystości albo chciwości niechaj nawet mowy nie będzie wśród was, jak przystoi świętym, 4 ani o tym, co haniebne, ani o niedorzecznym gadaniu lub nieprzyzwoitych żartach, bo to wszystko jest niestosowne. Raczej winno być wdzięczne usposobienie. 5 O tym bowiem bądźcie przekonani, że żaden rozpustnik ani nieczysty, ani chciwiec - to jest bałwochwalca - nie ma dziedzictwa w królestwie Chrystusa i Boga. 6 Niechaj was nikt nie zwodzi próżnymi słowami, bo przez te [grzechy] nadchodzi gniew Boży na buntowników. 7 Nie miejcie więc z nimi nic wspólnego!"

Ef 5,3
Tematem moich rozważań jest seks przedmałżeński.

Dziś modne są różne "dziwne" i dziwne zjawiska, np. kobiety samotnie wychowujące dzieci z własnej woli, życie bez sakramentalnego ani nawet bez cywilnego "tak"... Mogłabym wymieniać i wymieniać. Nie w tym rzecz.
Chodzi mi o to, że seks to nie jest istota miłości do drugiej osoby. Żaden z tego również uczucia dowód. Jeśli jedynym objawem twojej miłości jest współżycie, w rzeczywistości nie kochasz, może co najwyżej pożądasz.

"Czy niektórzy ludzie nie uważają tego, który „nie wyszumiał się” w młodości za naiwniaka? Odwołują się do niepodważalnych, ich zdaniem, argumentów, mówiąc, że dorosły nie wytrzyma bez współżycia. To bzdura! Naturalnie, zgadzamy się,, że zachowanie czystości jest bardzo trudne, wymaga bowiem niezwykłej dzielności i wierności sobie, ale nie zapominajmy o jednym: jeśli prawo moralne wiele od nas żąda, to dogmat łaski i nauka o sakramentach daje nam wszystko, co jest potrzebne, aby wywiązać się z zobowiązań. W każdym chrześcijaninie, który pozostał wierny obietnicom chrztu świętego przebywa Bóg. Jaką pomoc daje Jego ciągła i czynna obecność oraz obecność Trójcy Świętej w głębi naszej duszy! Idźmy dalej, czy modlitwa nic nie znaczy? W szczególności nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny i do Najświętszego Sakramentu? Zazwyczaj przedstawia się surowe zasady moralności jako coś oderwanego od rzeczywistości, a jednocześnie pomija się wszystko, co Bóg ustanowił, obok prawa moralnego, aby nam dopomóc w jego przestrzeganiu. Patrzmy na całokształt religii, a nie tylko na jej wymagania dotyczące zachowania czystości."
 Wyszukałam na rodzinakatolicka.pl

Na temat seksu przedmałżeńskiego jest wiele informacji w internecie, książkach, encyklikach. Warto poszperać.
Ja sięgnęłam po "Trafiona przez piorun" Glorii Polo. Ta zaledwie 84-stronnicowa książeczka zawiera imponującą ilość mądrości na tematy bardzo nam wszystkim bliskie, życiowe, codzienne.
Szczerze polecam to świadectwo do przeczytania zarówno wierzącym jak i tym "mniej" lub wcale. Dr Gloria Polo to kolumbijska lekarka, którą trafił piorun i niemalże całkowicie spalił. Bożemu Miłosierdziu zawdzięcza odnowione ciało i mistyczne przeżycia, które pozwoliły jej na wgląd do własnej "Księgi Życia". Z drugiej strony rzeczywistości mogła powrócić do życia, by dać świadectwo tym, którzy nie potrafią uwierzyć. Dokumenty wypadku i inne materiały na ten temat znajdziecie na gloriapolo.net. Warto tam zajrzeć. Książeczka kupiona przeze mnie za 3,5zł (większość chyba stać? ;D)  jest o tyle niezwykła, że sięgnęły po nią nawet moje koleżanki-"ateistki". Zapewne bardziej zainteresowane historią wypadku, niż samym świadectwem, ale i tak mnie to cieszy.

Oto fragment związany z moim dzisiejszym przesłaniem:
"Musicie wiedzieć, że gdy ktoś ma pozamałżeńskie stosunki płciowe, (...) nieczyste duchy uczepiają się natychmiast tej osoby, oblepiają ją wszędzie, zaczynają od genitaliów, biorą w posiadanie ciało, hormony, osadzają się w mózgu, zajmują przysadkę mózgową, grasicę (glandula) i wszystkie neurologiczne miejsca organizmu ludzkiego oraz rozpoczynają produkcję mnóstwa hormonów, które pobudzają niskie instynkty. Przekształcają dziecko Boże w niewolnika swej żądzy, instynktów, pożądania seksualnego. Czynią z niego człowieka, o którym mawia się, że używa życia."
 "Gdy para małżeńska jest dziewicza, Bóg jest szczególnie uwielbiony. Bóg zawiera z nimi święte przymierze i błogosławi ich seksualność. (...) Gdy bierze się ślub w kościele jedynie z tradycji, nie wierząc w ten sakrament, błogosławieństwa nie ma."

Ostatnie zdanie nieco już odbiega od tematu. Nie mogłam jednak się powstrzymać. ;D




Witaj weekendzie. Tak marzę by choć raz się po prostu wyspać. Od września nie doświadczyłam tego daru.
Bez zbereźnych myśli proszę. Nauka, filmy, wyjazdy i tyle ;)

Do poczytania ;) 

niedziela, 4 listopada 2012

Marzenie

Trzymając nikomu niepotrzebny rzutnik już zdrętwiałymi dłońmi i w nie do końca normalnej pozycji, uparcie zapominam o tym, co rzeczywiste. Wpatruję się w żywą ekranizację moich małych marzeń realizowanych przez kogoś bliskiego w miejscu szczególnym ze szczególnych względów. Podziwiam. Nie zazdroszczę. Cieszę się, choć w środku szlag mnie trafia, że mając naście lat popełniłam już tyle "błędów", że tę realizację samej sobie uniemożliwiłam. Mam nadzieję, że te "błędy" przynajmniej po części przerodzą się w coś zaskakującego w przyszłości i nie będzie to samodzielnie wyłączający się laptop czy samodzielnie zmieniający się opis na GG czy po prostu samodzielnie zrzędząca ja.







Do poczytania ;)

sobota, 3 listopada 2012

Wyeksploatowanie

Ostatnio mam mało energii, chęci. Przepraszam.
Tematy za to napływają same.Na prawdę. Jedyne, czego brakuje, to zapał.

Trzy olimpiady mnie przerastają. Dziś, czytając o fascynującym procesie, jakim jest fotosynteza, zasnęłam. W ciągu dnia mi się to nie zdarza, tym bardziej ucząc się.
Uwierzcie mi, biologia rozszerzona fascynuje, przenosi wręcz w krainę jednorożców.

































To tylko cykl Calvina - faza ciemna fotosyntezy. Nie chcę nadto przerażać. ;D



1. Zaklinacz.
2. Napaleniec.
3. Komedia kobiecości.

Do poczytania ;)

czwartek, 1 listopada 2012

Ludwik Jerzy Kern


Świętych niby jest dużo,
Na każdy dzień
I od święta,
Ale biorąc pod uwagę tę liczbę ludzi, którzy dotychczas żyli,
To jest ich zaledwie jakaś tam jedna miliardowa procenta.
Różne wydały ich czasy
I bardzo rozmaite kraje -
Zresztą w mym przekonaniu, świętych jest o wiele więcej,
Niż się to oficjalnie podaje.

[...]

Nie noszą aureoli
Ani w antyfon nie pławią się w złotku,
Jeżdżą podobnie jak my, tramwajami.
A jednak są święci.
Tam, wewnątrz.
W środku.
Z pracy wracają do domu,
Sprzątają,
Robią kolację -
Do głowy nigdy nie przyjdzie nikomu
Wystąpić o ich kanonizację.
Dlatego dobrze chyba, że jest taki dzień przeznaczony
Specjalnie dla wszystkich tych świętych
Z imienia nieujawnionych.


Dzieło Ludwika Jerzego Kerna z  bodajże 1974 roku. Bardzo mi przypadło do gustu.
Zostawiam was z refleksjami.

Do poczytania ;)