poniedziałek, 29 października 2012

"Strażnik raju"

Nie mogłam  się powstrzymać.

Piotr Rubik feat. Grzegorz Wilk - "Straznik Raju"

Cudowny utwór, cudownie się śpiewa, cudownie głęboki... Tonę ;)


Do bram raju aż się wspiąłem
Żeby ujrzeć wreszcie rajski świat
Rzekłem - gadać chcę z Aniołem
Do siwego stróża spoza krat

Spytał nieba stróż o powód

Mej wędrówki do niebieskich bram
Rzekłem chcę mieć jakiś dowód
Że gdy minie czas - nie będę sam

Nie jest łatwo pojąć nawet to

To że co rano słońce świeci
Że świat będzie jakim stworzą go
Niepoczęte jeszcze dzieci

Zapytałem o sens w życiu mym

I o prawdę zapytałem
Rzekł - mój synu problem leży w tym
Żeś pobłądził życiem całym

Śmiał się nieba Stróż i wyznał że

Szkoda czasu na gadanie
Bo choć nawet czegoś dowiem się
To i tak się nic nie stanie

Nie, nie, nie

// Nie jest łatwo pojąć nawet to
To że co rano słońce świeci
Że świat będzie jakim stworzą go
Niepoczęte jeszcze dzieci // x2

Co się stanie z całym światem gdy

Odejdziemy w zapomnienie
I co zrobić ze swym życiem by
Ciut na lepsze świat odmienić

Nim meteor obok nóg nam spadł

Strażnik zabrał mnie do raju
A tam całkiem jak u babci sad
W którym śliwy zakwitają

// Nie jest łatwo pojąć nawet to

To że co rano słońce świeci
Że świat będzie jakim stworzą go
Niepoczęte jeszcze dzieci // x2 



Ilość odsłon bloga w ostatnich dniach mnie ... zaskakuje. Bardzo to miłe, ale czy to nie sprawka jakiejś bliskiej mi osoby? ;D

A przy najbliższej okazji poczęstuję was bardzo smacznym wierszem, ale to dopiero w czwartek. Zgadnijcie o czym będzie.;p


Do poczytania ;)

niedziela, 28 października 2012

Zniechęcenie

I mam ochotę uciec stąd ze świadomością, że niczego nie potrzebuję. Spać "gdzieś i już", wstawać o 11, po prostu żyć. Nie maszerować do szkoły na fizykę by dostać kosę, nie płakać, nie cierpieć, nie rozczarowywać się innymi wokół. Nie płacić podatków, nie biegać po urzędach. ;D

Nie wiem, czemu dostrzegam niemożliwość wykonania tego planu. Nie wiem, czemu nawet bym nie miała siły startowej.

Źle mi, bo jutro poniedziałek, bo pierwsza jest fizyka, na której mam mieć pracę klasową. Nie ogarniam tych zadań.
Źle mi, bo te trzy dni są przeładowane sprawdzianami, kartkówkami...
Źle mi, bo ktoś na kim mi zależy, nie dostrzega lub dostrzec nie chcę tego, co do niego czuję.
Źle mi, bo tata kupił baterie do wagi i się zważyłam. Wynik mnie ... PRZERAZIŁ!
Źle mi, bo tak i już!

Nie chcę jutro iść do szkoły. Pospałabym do 9, zrobiła śniadanie, poczytała książkę, posłuchała muzyki, pojeździła konno, wtulając dłonie w cieplutką końską sierść, chodziłabym codziennie do kościoła,  spotykałabym się ze znajomymi i byłabym szczęśliwa. Właśnie, byłabym?

Czuję, że te żale nie zasługują na post, ale gdzieś się muszę wygadać. Tu najłatwiej.

Werter





Do poczytania ;)

sobota, 27 października 2012

400, Lovelas

Dziękuję.
400 odsłon - tak równo, tak fajnie. Cieszę się, że ktoś czyta to, co tu skrobię. 400 to więcej wejść niż ja i moja kuzynka klikamy. Jeszcze raz dziękuję.

Ostatnio nie mam zbyt wiele czasu. Ogrom pracy mnie przytłacza. Na ten weekend miałam zaplanowane wiele, ZA wiele, jak się okazało - kończy się sobota, a ja nie zrobiłam niczego. Rozleniwiłam się, a przecież MATURA SIĘ ZBLIŻA.
To ważny egzamin, wiem. Nie dyszcie mi jednak tego wycapslockowanego zwrotu nieustannie. Mnie to nuży i wcale nie motywuje.
Dziś obchodzę "400-lecie" (żartuję), więc nie będę przynudzać o maturze. Za rok to mi przesłoni okno na rzeczywistość, jeszcze za wcześnie.

Nie wiem, ile dokładnie, jednak kilka ostatnich postów ... przespałam, próbując was i siebie zadowolić linkiem. Na swoją obronę mam jedynie to, że wwwuje te nie były przypadkowe, na prawdę cenię wyszczególnione "obiekty". Śpiewałam te konkretne piosenki, ćwiczyłam i doszłam do wniosku, że niezależnie od tego, ile czasu temu poświęcę, nie wykonam piosenki jak Whitney czy Celine. (ale po cichu mogę, ok? ;))

Dzisiejszy post, który ... (UWAGA! zmartwię was) ... dopiero się zaczyna, dedykuję pewnej, jak dotychczas zaobserwowałam, wartościowej osobie, A.K., a także tym czterystu osobom, które kliknęły i, w niektórych wyjątkowo wytrwałych przypadkach, nawet przeczytały.

Nie wprowadzam już do tematu. Wejdźcie do niego sami, czytając. ;)

LOVELAS??? Kimże/czymże jest to dziecko XXI. wieku?
Nie powiem wam sama od siebie. Nie mam zielonego pojęcia. ;)
Stwór dziwny, gdyż nawet Google od razu nie przychodzi mi z pomocą. Z początku, zamiast opasłej, niekiedy niezrozumiałej, niekiedy niewłaściwej definicji w Wikipedia.org, wyświetla mi się... teledysk "utworu" Tomasza Niecika. Z całym szacunkiem dla tego "artysty", ale ... myślę... "CHAMSTWO! Wyjaśniać mi tu macie, a nie zaśmiecać głowę." Jednak nie słuchają ci nieokreśleni adresaci, gdyż jak byk widnieje kolejny tomaszoniecik. Szukam dalej, nieco zniecierpliwiona i... jest!!! Forum!!! Zawsze coś. :)

Zacytuję wiec owoc moich poszukiwań:
Lovelas - "1. mężczyzna/chłopak nadmiernie o siebie dbający, noszący włosy na żel, obcisłe [czasem damskie] spodnie, równie obcisłe koszulki. indywiduum to uważa siebie za najprzystojniejszego i mogącego mieć wszystkie 'laski'. 2. Chłopak który wszystkim opowiada o swoich dziewczynach, z każdą chce być, łatwo się zakoc**je i nie kryje się z tym 3. Mężczyzna, który ma nie wiadomo jakie zdanie o sobie. Uważa się za 8 cud świata . oczywiście jest przystojny, ale bardzo się z tym odnosi. Bawi się dziewczynami... Zazwyczaj ma kilka na raz 4. plejas, myśli że może mieć wszystkie dziewczyny, myśli że jest najpiękniejszy i takie tam... 5.Obiekt westchnień płci żeńskiej. Chłopak, który dba o siebie niemożliwie. Chodzi w obcisłych koszulkach (szuka ich cały dzień w Manufakturze). Od rana do wieczora siedzi na fotka.pl oraz GG. Potem wychodzi do Heaven. Myśli, że tam każda du*a jest jego... Od czasu, do czasu chce zrobić jakiś dym, ale mu nie wychodzi, bo jest po prostu lovelasem. Według statystyk najwięcej lovelasów nosi imiona: Artur, Damian, Marek i Antoni(na)."

Nie wiem, dlaczego naukowiec powyżej zacytowany tak ambitnie wyszczególnia różne (a w rzeczywistości wyjątkowo do siebie podobne) definicje. Chce się poczuć bardziej... encyklopediowo?

Wracając jednak do tego, co dla mnie istotne...

(hihihhi, "obcisłe [czasem damskie] spodnie".... rozwaliło mnie to.... hihi)

Wg mnie i po przeczytaniu tych głębokich, zacytowanych wyżej wypocin przyznaję, iż...
Lovelasa odbieram w podobny sposób do tej biednej artystki, wyśmianej lekko przeze mnie. (to tak dla żartu, nie ze złości czy czegoś innego, jeszcze gorszego)  To dla mnie osoba maskująca się nieco za zasłoną wyimaginowanych przez siebie ideałów, często wartościowa, jednak wstydząca się odkryć przez innymi, pokazać własnego wyjątkowego siebie na rzecz obcisłych spodni, żelu na włosach...

W mojej definicji widzę na tyle dużo, że zaczynam odkrywać w niej siebie. To chyba niedobrze. ;D


Dziękuję wam bardzo za to, że wchodzicie, za to, że czytacie, za to, że jesteście. Nawet jeśli weszliście przypadkowo, "nabiliście" te czterysta odsłon, a mnie utwierdziliście w przekonaniu, że warto się tu produkować.

Nie "zaszczycę" was dziś żadnym (nie)fajnym linkiem. Zbyt wiele razy wam to robiłam. Oszczędzę dziś mych cudownych odbiorców. ;D

I indywidualnie już....

KOCHAM!




Przepraszam za dużą ilość błędów.

Do poczytania;)

niedziela, 21 października 2012

Titanic

Po raz kolejny atakuję was "miłosnym smętem", jak niektórzy uważają.

Piękne teksty, niesamowite wykonania. Ja to doceniam i już ;)


Ostatni link (na razie) tego typu:
Celine Dion - "My heart will go on"

Oh, Jack. I PROMISE! ;D

Do poczytania ;)

czwartek, 18 października 2012

Śpiewam

 Tak, śpiewam sobie śpiewam. Osłuchane, wynudzone, ale tekst mi się podoba.
Maryla Rodowicz&Buntowniczka13 ;) taki duecik - "Wszyscy chcą kochać"
 Pośpiewajcie z nami ;D. Oto tekst:

Chuda jak słomka cizia blond
i z lichym torsem Starszy pan,
Tęga madame co z psiną
przez osiedle mknie,
Ruda z parteru i jej mąż,
Zrzęda w berecie lila-róż,
jurny fabryki Stróż
- o jednym tylko śnią

Wszyscy chcą kochać,
choć nie przyznają się.
Tak pięknie jak w kinie,
jak we śnie.
Wszyscy chcą kochać
do utraty tchu,
zmysły postradać bezpowrotnie...
Choćby raz,
jeden jedyny raz.

Głodna modelka, krawiec mruk,
Dama co z nagła wpadła w cug,
Grubas w tureckim swetrze,
Pijak z baru "Miś"
Grafik co preferuje jazz,
Aktorka w norkach, Fryzjer gej,
Wdowa co szlocha w noc
- o jedno proszą los

Wszyscy chcą kochać,
choć nie przyznają się.
Tak pięknie jak w kinie,
jak we śnie.
Wszyscy chcą kochać
do utraty tchu,
zmysły postradać bezpowrotnie...
Choćby raz,
jeden jedyny raz. x2


 Do poczytania;)

środa, 17 października 2012

Papieros

Papieros jeden, drugi, trzeci...
Ile dziennie wypalacie?
Myślę, że można natrafić na rekordzistów, nie szukając zbyt długo.

Wyjątkowo przykry jest fakt, że nałóg ten dotyka poważnie nie tylko dorosłych, ale i młodzież, która do papierosów nie powinna mieć w ogóle dostępu.
"Wyjątkowo mili" sprzedawcy czy "pomocni" dorośli znajomi, robiąc "przysługę", pozwalają na to, byśmy siebie niszczyli nie tylko organizm, ale i naszą psychikę (w końcu to jednak uzależnienie).

Nie palę i odradzam. Wolę być człowiekiem wolnym jak najbardziej się da. Nie chcę się na własne życzenie poniekąd pozbyć możliwości decydowania o samej sobie. Ponadto uważam, że palenie nie ma najmniejszego sensu. Papierosy nie są tanie, a wypalane ich w dużej ilości tym bardziej. Z całym szacunkiem do palaczy, bo absolutnie nie chciałabym kogoś urazić, ale cenię sobie świeże powietrze i gdybym chciała napawać się "cudownym" aromatem dymu, wolałabym przycupnąć na szczycie domu i powdychać ten z komina, bo przynajmniej taniej by to wyszło.

Z domotywatorów, na których można się natknąć na ciekawe rzeczy. Choć na tę stronę nie zaglądam, natknęłam się już wielokrotnie na fb na interesujący obrazek.







To przykre, ale obawiam się, że coraz częściej prawdziwe.




Do poczytania ;)

poniedziałek, 15 października 2012

"Dialog"

-Jej, to ty chyba jesteś strasznie wierząca?
-Na tyle, że nie rozumiem, co to znaczy być strasznie wierzącym.
-Kiedy byłaś ostatnio w kościele?
-Wczoraj.
-A wcześniej?
-Przedwczoraj.
-O matko.
-Wierzysz i kochasz, więc pragniesz jak najwięcej czasu spędzić na modlitwie. To cię umacnia i naprawdę pomaga podczas codziennej wędrówki. Masz mnóstwo obowiązków, przytłaczają cię, a kiedy "wyłuskasz" te pół godzinki z napiętego grafiku, wszystko staje się prostsze, jaśniejsze, lepsze. Ty się stajesz lepszym.

piątek, 12 października 2012

Kobieta

"Kobieta jest szczęśliwa, gdy ma dwa różne imiona: kochanie i mama."

-Słodkie i zaprzecza dzisiejszemu stereotypowi o Matce-Polce.

Nie podoba mi się to określenie. Kobieta właściwie sama wybiera swoją drogę  (nie rozważam sytuacji patologicznych, innych "wyjątkowych" przypadków), ponieważ ma własną wolną wolę. Buntujecie się przeciwko każdemu "NIE dla... homoseksualizmu/aborcji/eutanazji..." ,tak istotnych dzisiejszych PROBLEMÓW, a jesteście niesamowicie nietolerancyjni wobec wykorzystania wolnej woli przez kobietę, matkę, żonę, wyśmiewając ją, uważając za głupszą/zacofaną.

Zwracam się do części z was. Wierzę, że mimo wszystko większość siebie nawzajem szanuje, każdego człowieka obok.

Zauroczenie

Nie wiem, jak to się dzieje. Spotkam kogoś i po prostu bum, trach, ciach, nie mogę przestać o nim myśleć. Z reguły trafiam, jak kulą w płot. Bezsens sytuacji dobija, gdy uświadamiam sobie, że drugiej stronie jestem zupełnie obojętna. Marzenie bliższego kontaktu dostaje strzałą niewidomego amora zamiast mojego obiektu westchnień i powoli obumiera, sprawiając, że jestem coraz bardziej smutna, mam mniej... energii do życia, do bycia. Umieranie to trwa u mnie od około pół do całego, jednego, okrągłego roku. Że też muszę być taka trwała w uczuciach! :)

Bardzo bym chciała żeby ten złośliwy, upośledzony amor trafił wreszcie nie tylko we mnie.

I wiecie? Nikt tak nie potrafi rozczarować, jak płeć przeciwna. Myślą, że jeśli powiedzą, wszystko zrozumiemy i "nie będzie sprawy".

Maria Koterbska - "Mój chłopiec w piłkę kopie" - stara wersja, ale jakże... aktualna ;)

I na deser: Kasia Sobczyk - "Mały książę". Takie zbytnio spokojne, jak dla... większości. Nooo, trudno ;p

Do poczytania ;)

środa, 10 października 2012

MiniCOŚ

Mam jedynie chwilkę.

Wstawiam, ponieważ uznaję, że przydatne nie tylko mi.

"Wejście do polszczyzny obcych z pochodzenia cząstek typu anty-, eks-, mini- czy super- odgrywa istotną rolę we wzbogacaniu naszego języka. Trudno już sobie wyobrazić nasze porozumiewanie się bez takich wyrazów, jak antytalent, minispódniczka czy supermocarstwo.
Cząstka mini- należy we współczesnej polszczyźnie do szczególnie produktywnych. W naszych czasach już nie wystarczy powiedzieć na coś, że jest krótkie czy niewielkie – teraz mówi się mini-. Małe gastronomie muszą koniecznie mieć na początku swej nazwy dodatek Mini. Nawet takie słowa, jak słowniczek, w których już przyrostek ‑ek świadczy o niewielkich rozmiarach desygnatu, opatrywane bywają dodatkowo cząstką mini- (i powstaje minisłowniczek). Ta słowotwórcza przesada dotyczy również rzeczownika minikotlecik.
Według Uniwersalnego słownika języka polskiego z 2003 roku pod redakcją Stanisława Dubisza mini- jest to „pierwszy człon wyrazów złożonych wskazujący na małe rozmiary lub małą długość tego, co jest nazywane przez drugi człon, np. minispódniczka, minikabaret, minireportaż”. Należy pamiętać, że w języku polskim wszystkie tego typu cząstki – rodzime i obce – pisze się łącznie z wyrazami pospolitymi. Poprawny jest zatem tylko zapis minikotlecik.
Jednak reguła ta w odniesieniu do cząstek zapożyczonych jest słabo przestrzegana. Nawet w wielu słownikach czy katalogach możemy znaleźć słowa z cząstką mini- pisane jako dwa wyrazy, na przykład Mini Słownik (na karcie tytułowej), lub z łącznikiem, na przykład mini-słownik. Choć taką pisownię spotykamy często, jest ona niepoprawna.
Regułę łącznej pisowni cząstki mini należy stosować w sytuacji, gdy człon mini znajduje się przed określanym rzeczownikiem. Natomiast gdy znajduje się on po rzeczowniku, zyskuje status samodzielnego wyrazu (przymiotnika), toteż piszemy go oddzielnie, czyli poprawny jest tylko zapis kotlecik mini."

Natalia Naumiuk

Zostałam minidziennikarką w młodzieżowej gazecie mojego miasta! Zostałam o to poproszona! YEAH!


Do poczytania ;)

środa, 3 października 2012

Przemowa

Mieliśmy zadaną do napisania przemowę z polskiego na temat dowolny. Świetna możliwość wykazania się i nadrobienia ocen. Czasu - tydzień. "Cudownie! Napiszę w weekend!" Nie wyszło jednak tak do końca cudownie, gdyż przypomniałam sobie o tym wczoraj, a praca do wygłoszenia w auli przy klasie i nauczycielu była na dziś. Miałam, więc dużo pracy, a wizja testu z wiedzy pierwszej klasy z łaciny absolutnie mnie nie pocieszała.
Mam jednak taki nawyk, że pójść do szkoły w ogóle nieprzygotowana po prostu nie potrafię. Siedzę przy biurku tak długo, aż chociażby te prace domowe będą zrobione.
Do pomocy w wybraniu ciekawego tematu obrałam sobie moją kuzynkę, która była na tyle leniwa, że postanowiła mi jedynie zająć trochę czasu głupotami. Dostaje właśnie reprymendę, obibok jeden. ;P
Nasunęła mi jedynie jedną dobrą myśl. Skorzystanie z tekstów, które już zdążyłam tu jako buntowniczka zamieścić.
Homoseksualizm - zbyt drastyczny, sprzeczki i ubiór w świątyni jakoś mi na tą przemowę nie pasował, ale wiara...
Przerabianie zajęło mi godzinę. Tekstu wyszło sporo po poprawkach a z racji, że mieliśmy się zmieścić na jednej stronie A4 wydruku, musiałam zmniejszyć interlinię, czcionkę, poszerzyć marginesy. O dwudziestej miałam to za sobą, będąc pewną, że śmiało zgłoszę się do odczytywania jako jedna z pierwszych by zdobyć lepszą ocenę. Wybierając się dziś do szkoły, wciąż tkwiłam w tym przekonaniu. Jednak po przeczytaniu pracy jednej z najlepszych uczennic, stwierdziłam, że chyba się porwałam na zbyt poważny temat. Wątpliwości przybywało i przybywało. Stres...  Już na lekcji polskiego pierwsze przedstawione prace były lekkie, zabawne. Zdecydowałam, że obędę się bez "super stopnia". Aż klasa wybrała mnie do oracji i nie miałam wyjścia. Idąc, miałam ogromną ilość wątpliwości, chciałam się jakoś stamtąd zwinąć. Mój tekst był dodatkowo jednym z najdłuższych w klasie. Rozpoczęłam i z czasem jakoś tak było mi coraz łatwiej to przedstawiać. Nie bałam się wcale krytycznych opinii, przecież to moje zdanie, moja przemowa, mam prawo ją wygłaszać, szczególnie do tego poproszona. Szybko i gładko poszło. W auli zrobiła się idealna cisza, a gdy zeszłam z mównicy, usłyszałam oklaski i to była cudowna nagroda. Moja praca została uznana przez nauczycielkę za najlepszą, a mnie samą pochwalono za odwagę cywilną do wygłaszania i odkrywania skrawka siebie przed tak surowymi odbiorcami jakimi są moi rówieśnicy.
Byłam z siebie okropnie dumna. Cieszyłam się, że mi się udało.
Nie zawsze nasze poglądy i opinie spotkają się z taką reakcją. Aaaa, dla sprostowania: oklaski to nie był objaw zgadzania się społeczności klasowej ze mną. Wielu z nich jest niewierzących, ale nie o to tu chodziło. Musimy mieć odwagę do wygłaszania własnych zdań. Wątpliwości towarzyszą nam niemalże nieustannie, ale niech nas raczej utwierdzają albo nawracają. Nie obawiajmy się szyderstw, negatywnego odbioru, każdy zasługuje na własne pięć minut w tym dialogu życia.

I starajcie się pamiętać o pracach zapowiadanych dużo wcześniej. Diametralnie korzystniej jest się do tego wziąć z odległości kilku dni, niż na ostatnią chwilę. :) Oszczędzajmy swoje nerwy. 

Choć nie jestem zwolenniczką takiej muzyki, wysłano mi link i wysłuchałam. Spodobało mi się i polecam wam również. Okazuje się, że nie warto trzymać się jednego gatunku, bo dużo ciekawiej i korzystniej jest pomiędzy nimi "skakać" w zależności od sytuacji, własnego nastroju czy znajomych, którzy również potrafią polecić coś fajnego.
Nightwish - "Amaranth"

Na facebook'u również możemy się dopatrzyć czegoś fajnego. Tu także muzyka:
http://spar-row.com/

A książki?
Są cudowne, kocham je. O stokroć skuteczniej potrafią mnie przenieść w inną rzeczywistość, świat wyobraźni, do którego nie sięga realność. Teraz czytam "Potop" jako lekturę szkolną. To kolejne genialne dzieło Henryka Sienkiewicza. Gdybym miała więcej czasu, sięgałabym częściej po jego dzieła. Musiałże pisać takie tomiska?

W piątek wybieram się do warszawskiego teatru i już nie mogę się doczekać.
Sztuka, sztuka, sztuka. Kultura, kultura, kultura. Muzyka, teatr, literatura....
Może źle wybrałam licealny profil? ;) Nieee ;)

Powodzenia w końcówce szkolnego tygodnia.
Do poczytania;)