niedziela, 19 sierpnia 2012

Miłość

Wróciłam. Już jakiś czas temu z resztą.
Było cudownie. Mimo że podobno nie jestem towarzyską osobą, poznałam masę świetnych ludzi. Ludzi w moim wieku, wesołych, zabawnych i mądrych. Brzmi to dość dziwnie, ale chcę przez to powiedzieć, że są to osoby po prostu normalne, naturalne, nieczujące potrzeby udawania kogoś, kim nie są. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie. ;)

Miłość... Nie wykluczone, że "gówno na ten temat wiem", ale wybaczcie.
Mamy mnóstwo różnych koncepcji na temat miłości, a samo pytanie, czym ona jest, to typowe rozpoczęcie "filozofowania", czyli udawanie, że się coś na dany temat wie i odpowiadania najbardziej zmetaforyzowaną tandetą.
Nie pogardzam takimi próbami, ale czy miłość nie ma nam się po prostu "zdarzać"? Czyż nie ma być emocją, uczuciem towarzyszącym nam przez życie? W różnych postaciach rzecz jasna. Nie porównujmy  miłości do męża/żony, rodzica, dziecka, rodzeństwa, ... kochanka ;D To bez sensu.
Na początek zerknę, jaką definicję miłości serwuje nam powszechnie znana wikipedia.org.
Miłość – podstawową definicją jest pragnienie szczęścia dla drugiej osoby (ewentualnie siebie bądź innego ważniejszego bytu). Miłość często jest rozumiana jako dowolna ilość emocji i doświadczeń zachodzących z powodu silnej więzi. Słowo "miłość" może odnosić się do wielu różnorodnych uczuć, stanów i postaw, poczynając od ogólnego zadowolenia, a kończąc na silnej więzi międzyludzkiej, jednakże nie jest ona sama w sobie uczuciem. Rozmaitość użyć i znaczeń połączona z zawiłością uczuć i postaw składających się na miłość powoduje, że miłość jest niespotykanie trudna do zdefiniowania, nawet w porównaniu do innych stanów emocjonalnych. Miłość w ujęciu zgodnym z powyższą definicją umożliwia samorealizację wskutek obecności drugiego człowieka.
Hmm, też racja.
To może sikora.art.pl:
Miłość to nieracjonalne uczucie bliskości - oparte na emocjonalnym sprzężeniu zwrotnym.
Ooo, to mi się podoba, wreszcie krótkie i zwięzłe, zdaje się, że i prawdziwe. Cud, miód, malina. Ale czy to nie czasem tylko kolejna hipoteza?
MIŁOŚĆ mamy obok siebie, w drugiej osobie. Przydarza się nam i myślę, że jest trwała. Ulotnej nie mianowałabym miłością. Kochajmy, bo to nam daje sens życia, to jest nasz sens życia. Rodzimy się w miłości i dzięki niej, z nią żyjemy i do niej dążymy. Towarzyszy nam nieustannie. Jest mądrzejsza od nas, więc darujmy sobie jej żałosne definiowanie.
Niech będzie i nie waży się nas opuszczać. ;)
Taki leciutki i króciutki temat rzeeeka na ponad trzydziestostopniowe popołudnie. ;p


Do poczytania ;)

1 komentarz: