Jutro wychodzę na 8-dniową pielgrzymkę do Częstochowy, pomyślałam więc, że coś wypada napisać. Zniknięcie na właściwie 9 dni po pierwszym poście nie rokowałoby najlepiej.
Przy okazji wpadło mi do głowy, że można by tu poruszyć temat wiary. Dość drażliwy, w dzisiejszych czasach nasuwa się wręcz... kontrowersyjny. Tak, kontrowersyjny, mimo że żyjemy w kraju o typowo katolickich korzeniach i takiej też historii.
Ja należę do Kościoła rzymsko-katolickiego i bynajmniej nie skończyłam na chrzcie. Mam smutne wrażenie, że dziś wielu z nas "należy" do wspólnego Kościoła tylko dlatego, że rodzicom w danym czasie nie wypadało dziecka nie chrzcić. Przy zmianach XXI. wieku ludzie buntując się przeciwko temu co "powszechne więc złe" odłączają się. Oczywiście to nie jedynie bunt. Szanuję decyzje ludzi otaczających mnie, ale czy nie jest tak, że nasza społeczność protestuje przeciwko Kościołowi kojarzonemu z rzymskimi patriarchami - a to przecież my, np. ja, dlatego że dzisiejszemu człowiekowi zwyczajnie nie chce się po tygodniu pracy w niedziele ruszyć do kościoła czy po dniu harówy pomodlić. Nie zastanawiamy się nawet nad tym. Życie przeżywamy, od małego będąc nauczonym, że "zarabiać trzeba, a nie filozofować o dupie marynie".
Z perspektywy nastolatka muszę przyznać po przemyśleniach, że bunt w sprawie wiary to dziś właśnie bycie "tym nudnym, staroświeckim katolikiem". Z początku zapewne zaprzeczysz, ale pomyśl, czy czasem chociażby w szkole tak nie jest? Dziś przyznanie się do wiary to OBCIACH i to ogromny, bo o innym PRZYPALE społeczność szkolna szybko zapomni pod wpływem natłoku nowinek, ale o twoim wyznaniu, nie zapomną. Może nie w każdej szkole, klasie tak jest. Nie wiem, bo ja o swojej wierze mówię głośno i otwarcie, staram się czytać Biblię, okazjonalnie i encykliki żeby potrafić obronić chociażby wyznawane przeze mnie dogmaty.
Chodziłam do katolickiego gimnazjum, właściwie to był to zespół szkół, ale w liceum nie zostałam, muszę przyznać trochę ze wstydem, że mimo iż było katolickie, to 90% mojej klasy mówiło głośno, że są ateistami, a wiarę katolicką wyśmiewało.
Dziś modne również się staje niechrzczenie dzieci czy niedopuszczanie ich do Komunii przez "wierzących" rodziców by nie wybierać za nie. Ja zostałam ochrzczona bodajże w czerwcu, miałam więc ok. 2 miesiące. Potem przystąpiłam do Komunii w wieku 9 lat, rok temu do bierzmowania. Nie czuję żeby mi coś nakazano albo wmówiono. Dziś jestem katoliczką i codziennie wybieram samodzielnie: czy wstawać i szykować się z rana w niedzielę do kościoła czy spać?, czy modlić się w ciągu dnia czy oglądać w internecie kolejny odcinek Kuby Wojewódzkiego?.
Komentujcie, co na ten temat uważacie, z czym się zgadzacie a z czym nie. Zapraszam do dyskusji.
Na koniec i przed dłuższą nieobecnością polecam nową płytę Moniki Brodki - "Granda". Smacznie i ciekawie. Moja ulubiona piosenka z tego albumu to "Krzyżówka". Wysłuchajcie. Jedna z piosenek jest w języku francuskim, co jednak częste nie jest wśród naszych polskich gwiazdeczek. Choć pełnej francuszczyzny tam nie czuję, to jednak miło się słucha. Krótko: świetny powrót wokalistki.
Monika Brodka- "Krzyżówka"
Do poczytania ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz