Oglądałam wczoraj wieczorem film. Na odstresowanie włączyłam sobie komedie romantyczną, przewidywalną, nudną i ze "wzruszającym" zakończeniem, amerykańskie "Jak w niebie" z Reese Witherspoon w roli głównej. Zaskoczyłam się filmem już na samym początku. Pierwszy raz spotkałam się ze "śmiercią" głównej bohaterki w ciągu pierwszych piętnastu minut. W każdym bądź razie wczorajszy seans sprawił, że zaczęłam rozmyślać nad tą idealną drugą połówką (bo przecież film skończył się "uroczym" szczęśliwym zakończeniem). Błądziłam, błądziłam aż dotarłam myślami pod furtkę tematu o najlepszych prezentach. Wyobraziłam sobie moją na razie kompletnie wyimaginowaną drugą połówkę z bukietem róż, tych moich ulubionych, różowo-pomarańczowych, delikatnych i jaskrawych jednocześnie, o pięknym zapachu. Wizja wręcz abstrakcyjna.
Uwielbiam dostawać kwiaty. To jedyny niepraktyczny podarunek, który mnie tak cieszy. Albo raczej uwielbiałabym, gdybym je dostawała.
Kwiaty dostałam raz, na urodziny, od przyjaciółki. Miało to miejsce bodajże 4 lata temu, nie powtórzyło się, ale dziękuję ci A.S., że mnie w ten sposób dopieściłaś.
Beznadziejny wiek. Od rodziny - pieniądze, od znajomych - prezenciki, a ja bym chciała kwiatka. I co? ...
Pokusiłabym się o zdanie, że wiele kobiet uwielbia dostawać kwiaty. Jeśli jest na ciebie zła, coś przeskrobałeś lub po prostu chciałbyś jej zrobić niespodziankę, kup bukiecik jej ulubionych, poczuje się doceniona i szczęśliwa.
Nie mogłam znaleźć w internecie mojego ulubionego gatunku róż, a zdjęcia ich nie chciało mi się robić, mimo że rosną przed domem. Wstawiam inne, też ładne.
Do poczytania ;)
niedziela, 16 września 2012
środa, 12 września 2012
Sprzeczki
Dlaczego my się tak często sprzeczamy? Dlaczego się nawzajem obrażamy? Przecież jesteśmy sobie wszyscy bardzo potrzebni.
Czyjaś nawet niechcący urażona duma i .... BACH!
CZEMU?!
Wystarczy źle odczytać czyjeś intencje między wierszami jego wypowiedzi, ba (!), wystarczy się gdzieś spieszyć, być zestresowanym, żeby kogoś bliskiego słowem bardzo skrzywdzić, własnym słowem osobę, która jest nam bliska. Jesteśmy zawzięci, uparci, nie wybaczamy.
To też powinno być karalne. Człowieka można dużo trwalej i mocniej ugodzić ostrzem własnej wypowiedzi, niż fizycznym nożem.
To właściwie jest karalne. Nie "właściwie". JEST! Tyle że często o tym zapominamy, może nawet w to nie wierzymy. Sąd nad naszą duszą wydaje się odległy i w dodatku abstrakcyjny, więc zbaczamy z drogi.
Mam wielkie szczęście, że wiem którędy powracać.
Po ostatnim poście usłyszałam w końcu głos odbiorcy. Bardzo mnie to ucieszyło. Zapraszam do dyskusji, ale proszę, ZDROWEJ. Nie przepychajmy się, a opowiadajmy o własnym poglądzie, sposobie patrzenia na świat, na różne wydarzenia. Choć to nie to jest inspiracją do obecnego wpisu, myślę że i w tym miejscu mogę pokusić się o stwierdzenie, iż kłótnie są bez sensu.
Serdecznie pozdrawiam pierwszą komentującą na moim blogu. Bardzo się cieszę, że się odezwałaś. Choć nie zgadzam się z tobą w kwestii, o której napisałaś, to szanuję twój pogląd.
Zbliża się jesień, deszcz za oknem nie pozwala o tym zapominać. Początek tygodnia był dla mnie ciężki -> ogrom pracy. Teraz się troszkę relaksuję.
Uwielbiam się relaksować. ;)
Zrobię sobie kakao albo raczej wyobrażę je sobie, bo od wczoraj skończyłam z jutrowaniem (patrz: tłumaczenie na końcu postu ;) ). Jestem na diecie.
Więc... zamknę drzwi, włączę dobrą muzykę (Vivaldi <3), usiądę na łóżku pod cieplutką kołderką i poczytam dobrą książkę (dzieło Henryka Sienkiewicza oczywiście), słuchając oprócz dźwięków balsamu "Jesieni" genialnego kompozytora stuku puku kropel deszczu. Mój pokój jest na poddaszu.
Podobno mam okropnie udziwnione upodobania, gust. Coś w tym pewnie jest, ale jeśli jest tu chętny do podzielania moich wrażeń, oto pierwsza furtka:
Antonio Vivaldi - "Jesień"
Obiecane tłumaczenie mojego słowotwórstwa:
JUTROWANIE- odkładanie czegoś (np. diety) na kolejny dzień i kolejny, i kolejny, i kolejny... W końcu jutro, jeśli jest, jest jutro.
Ardua quisque via est. <- Taka mała poprawka do sentencji, którą kilka dni temu przeczytałam. Anonimowy autor chyba się nie obrazi, skoro nie podałam jego nazwiska. ;)
Do poczytania ;)
Czyjaś nawet niechcący urażona duma i .... BACH!
CZEMU?!
Wystarczy źle odczytać czyjeś intencje między wierszami jego wypowiedzi, ba (!), wystarczy się gdzieś spieszyć, być zestresowanym, żeby kogoś bliskiego słowem bardzo skrzywdzić, własnym słowem osobę, która jest nam bliska. Jesteśmy zawzięci, uparci, nie wybaczamy.
To też powinno być karalne. Człowieka można dużo trwalej i mocniej ugodzić ostrzem własnej wypowiedzi, niż fizycznym nożem.
To właściwie jest karalne. Nie "właściwie". JEST! Tyle że często o tym zapominamy, może nawet w to nie wierzymy. Sąd nad naszą duszą wydaje się odległy i w dodatku abstrakcyjny, więc zbaczamy z drogi.
Mam wielkie szczęście, że wiem którędy powracać.
Po ostatnim poście usłyszałam w końcu głos odbiorcy. Bardzo mnie to ucieszyło. Zapraszam do dyskusji, ale proszę, ZDROWEJ. Nie przepychajmy się, a opowiadajmy o własnym poglądzie, sposobie patrzenia na świat, na różne wydarzenia. Choć to nie to jest inspiracją do obecnego wpisu, myślę że i w tym miejscu mogę pokusić się o stwierdzenie, iż kłótnie są bez sensu.
Serdecznie pozdrawiam pierwszą komentującą na moim blogu. Bardzo się cieszę, że się odezwałaś. Choć nie zgadzam się z tobą w kwestii, o której napisałaś, to szanuję twój pogląd.
Zbliża się jesień, deszcz za oknem nie pozwala o tym zapominać. Początek tygodnia był dla mnie ciężki -> ogrom pracy. Teraz się troszkę relaksuję.
Uwielbiam się relaksować. ;)
Zrobię sobie kakao albo raczej wyobrażę je sobie, bo od wczoraj skończyłam z jutrowaniem (patrz: tłumaczenie na końcu postu ;) ). Jestem na diecie.
Więc... zamknę drzwi, włączę dobrą muzykę (Vivaldi <3), usiądę na łóżku pod cieplutką kołderką i poczytam dobrą książkę (dzieło Henryka Sienkiewicza oczywiście), słuchając oprócz dźwięków balsamu "Jesieni" genialnego kompozytora stuku puku kropel deszczu. Mój pokój jest na poddaszu.
Podobno mam okropnie udziwnione upodobania, gust. Coś w tym pewnie jest, ale jeśli jest tu chętny do podzielania moich wrażeń, oto pierwsza furtka:
Antonio Vivaldi - "Jesień"
Obiecane tłumaczenie mojego słowotwórstwa:
JUTROWANIE- odkładanie czegoś (np. diety) na kolejny dzień i kolejny, i kolejny, i kolejny... W końcu jutro, jeśli jest, jest jutro.
Ardua quisque via est. <- Taka mała poprawka do sentencji, którą kilka dni temu przeczytałam. Anonimowy autor chyba się nie obrazi, skoro nie podałam jego nazwiska. ;)
Do poczytania ;)
niedziela, 9 września 2012
Homoseksualizm
Rozmowa z kimś zainspirowała mnie do poruszenia tu tematu homoseksualizmu, czyli pociągu seksualnego do tej samej płci. Takie wyjaśnienie dla tych, którzy tego terminu jeszcze nie poznali, choć to w dzisiejszych czasach chyba niemożliwe. Niemożliwe przede wszystkim dlatego, że utarło się przeświadczenie o "nietolerancyjności" naszego narodu wobec "nowoczesności". O jaką nowoczesność tu chodzi? Wydaje mi się, że nie ma ona właściwie nic wspólnego z rozwojem cywilizacji, z nowymi czasami. Miałabym na myśli raczej odzew homoseksualistów wobec braku akceptacji ze strony katolickiego narodu. Na szczęście wielu z nas wciąż trwa w wierze i nie może po prostu godzić się na tego typu odmienność wokół nas. Przecież to wcale nie jest nowe. Problem homoseksualizmu towarzyszy ludzkości od zawsze, był tępiony w starożytności i później, a teraz? Obecnie nazywany jest normalnością w nowych czasach XXI. wieku. Katolicy są tępieni i wyśmiewani za swoje "staroświeckie" poglądy, które w rzeczywistości nie zmieniają się od tysięcy lat.
Biorąc pod uwagę samą naszą ludzką anatomię, trzeba przyznać, że odmienność ta nie jest naturalna, nie jest normalna.
Potwierdzono z resztą, iż jest to zaburzenie, zaburzenie wyleczalne. A to już o czymś świadczy.
Nie chciałabym przynudzać na tematy tak często poruszane w mediach, z tym że...
Jestem wierząca i nie potępiam homoseksualizmu, ale i nie zamierzam tolerować. Chciałabym w jakiś sposób pomóc osobom, które często na skutek różnych dziwnych przeżyć chociażby w dzieciństwie "odnajdują" w sobie takie "uczucia". Ludziom zagubionym należy pomagać, nie potępiać. Więc przepraszam za każdy raz, kiedy katolik kogoś takiego wyśmiał, obraził, zamiast pomóc, ale i proszę o zrozumienie naszego stanowiska w tej sprawie i zaprzestanie obrażania nas za to, że jesteśmy wierni własnym przekonaniom, własnej wierze. Czy nie bywa czasem tak, że w dzisiejszym dziwactwie świeżego wieku, to katolicy są wyśmiewani? Tak nie powinno być. MY niczego dziwnego nie robimy.
Zrozumcie to, jak chcecie.
"Dziwny jest ten świat..." - ten fragment utworu Czesława Niemena jest tak powszechnie znany i tak często używany, że coś w tym jednak musi być. ;)
Do poczytania ;)
Biorąc pod uwagę samą naszą ludzką anatomię, trzeba przyznać, że odmienność ta nie jest naturalna, nie jest normalna.
Potwierdzono z resztą, iż jest to zaburzenie, zaburzenie wyleczalne. A to już o czymś świadczy.
Nie chciałabym przynudzać na tematy tak często poruszane w mediach, z tym że...
Jestem wierząca i nie potępiam homoseksualizmu, ale i nie zamierzam tolerować. Chciałabym w jakiś sposób pomóc osobom, które często na skutek różnych dziwnych przeżyć chociażby w dzieciństwie "odnajdują" w sobie takie "uczucia". Ludziom zagubionym należy pomagać, nie potępiać. Więc przepraszam za każdy raz, kiedy katolik kogoś takiego wyśmiał, obraził, zamiast pomóc, ale i proszę o zrozumienie naszego stanowiska w tej sprawie i zaprzestanie obrażania nas za to, że jesteśmy wierni własnym przekonaniom, własnej wierze. Czy nie bywa czasem tak, że w dzisiejszym dziwactwie świeżego wieku, to katolicy są wyśmiewani? Tak nie powinno być. MY niczego dziwnego nie robimy.
Zrozumcie to, jak chcecie.
"Dziwny jest ten świat..." - ten fragment utworu Czesława Niemena jest tak powszechnie znany i tak często używany, że coś w tym jednak musi być. ;)
Do poczytania ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)