Nie tak dawno zostało mi zadane pytanie: "Czy zdarza mi się radzić komuś? być proszoną o rade?" Byłam zszokowana - "A jest ktoś, komu się nie zdarza?" Odnoszę wrażenie, że my nieustannie sobie radzimy. Większość pytań między przyjaciółmi, dobrymi znajomymi, to prośby o radę, nasze "mądrościowe" bardziej-monologi, to wywody, w których komuś (często nawet na siłę) w czymś doradzamy.
Wielu się produkuje, produkuje..., nadprodukcją irytuje innych. Starajmy się być łagodnymi, ciepłymi, pogodnymi, dobrymi radcami. Ja się staram, od dziś szczególnie.
Dziś o tym ze względu na pełną radostkę. :) Otóż, zgodnie z powyższym, starałam się postarać i ... wiecie? Moja przyjaciółka dziś mi serdecznie, ciepło podziękowała za radę, za pomoc, bo "to takie wspaniałe usłyszeć dobrociepłą radę. ;)
Hihi, a ja jestem uprawniona. ;p Założyłam bloga i tu się produkuję, produkuję, produkuję i łudzę (?), że nie nadprodukowuję. ;) Apel: ślijmy dobrociepłe rady. ;)
Do poczytania ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz