Zainspirował mnie i zmotywował do tego postu pewien artykuł, który dziś przeczytałam (zupełnie przypadkiem). Oto on:
"Nieślubne dziecko małolaty raczej nikomu nie zaimponuje."
Nie wiem niczego na temat papilot.pl. Nie wiem, co oni nam serwują. Niewątpliwie jednak ten tekst zmusił mnie do pewnych rozmyślań.
Dzisiaj jesteśmy (jako jednostki w społeczeństwie) atakowani na miliony różnych sposobów. Być innym, odbiegającym od preferowanego schematu człowiekiem to skazać się na szyderstwa, niezrozumienie, odrzucenie. Między innymi rodzina jako azyl, spełnienie własnych oczekiwań i pragnień, to przeżytek. Jak prawdziwy dom może być marzeniem? Każdy ma przecież dom.
Nie dziwmy się takim realiom. W świecie, w którym bożkiem dla większości jest pieniądz, bycie mężem, żoną, tatą, mamą to ostateczność "z braku laku" albo niechciana konieczność na skutek wpadki (szczególnie w przypadku młodych ale nie tylko). Szydzimy tu szczególnie z kobiet: i takich, co to wyszły za mąż, urodziły, siedzą w domu i przecież nic nie robią (tu można by pokusić się o uznanie ich za pasożyty, przecież jedynie oczekują od mężczyzny pieniędzy - ciekawe czemu ludzie nie sięgają mimo wszystko po to określenie, czyżby to jakieś pozostałości po sumieniu, empatii?), i z takich, co to założyły rodzinę ale i pracują (coooo zaaa okleeepany scheeemaaaat, na pewno nie idzie im ani jedno, ani drugie), i z takich, co to miały lat naście i wpadły (porażka współczesnego dziś), i ... . I tych kobiet jest tyyyle, i tyyyle, i tyyyle, różniaście różniastych. Ja chciałabym skupić się na ostatnim z wymienionych przypadków. Dużo na ten temat ostatnimi czasy myślałam i muszę przyznać, że i współczuję, i podziwiam, i nie rozumiem, i krytykuję, i..., i różne są tu moje odczucia. Podziwiam? Niezależnie od tego, jakimi wartościami się kieruję albo i właśnie od nich zależnie, takie młode kobiety zaskoczone nieubłaganą konsekwencją stają przed etapami życia, którym nie wszyscy dojrzali lub "dojrzali" potrafią podołać. To okropne, kiedy w tym wszystkim spotykają się z odrzuceniem, potępieniem szczególnie jeśli chodzi tu o ich najbliższych. Mimo że i na nich spadają niechciane konsekwencje grzechu córki (jeśli mowa o rodzicach), to w tym właśnie trudnym momencie macie okazję się wykazać pomocą i wsparciem. Łatwo pisać, wiem...
Konsekwencje grzechu nie mogą być chciane, to by było nielogiczne, ale Bóg może wyciągnąć z tego dobro. On jest wszechmocny. Musimy się do Niego zwracać we wszystkim.
Tylko pozornie odbiegłam od "tematu".
Mam dziś dla panów pewną piosenkę. W najodpowiedniejszym momencie usłyszałam ją w radio i zaraz posłałam mojemu kochanemu panu. :)
"Za późno" - Kayah
Do poczytania ;)
niedziela, 24 listopada 2013
niedziela, 17 listopada 2013
Przepraszam
Często, gdy jest mi źle, gdy jestem sfrustrowana, załamana, bezradna wobec takiej a nie innej rzeczywistości ..., ranię słowem, ranię najbliższych, ranię najbliższą mi osobę, którą koooocham ponad miarę, bez której nie potrafiłabym tak sobie funkcjonować, która jest pośrednikiem mojej radości...
Tak kocham, a kłuję... Nie rozumiem, nie rozumiem siebie.
I przepraszam, i przepraszam, i przepraszam. Czy to nie bez sensu? Czy jest sens popełniać błędy raniące kogoś, by potem tylko przepraszać, i przepraszać, i przepraszać? Gdy się kocha trzeba przeprosić i walczyć, a ta walka ma być realizacją naszego postanowienia poprawy.
Do poczytania ;/
Tak kocham, a kłuję... Nie rozumiem, nie rozumiem siebie.
I przepraszam, i przepraszam, i przepraszam. Czy to nie bez sensu? Czy jest sens popełniać błędy raniące kogoś, by potem tylko przepraszać, i przepraszać, i przepraszać? Gdy się kocha trzeba przeprosić i walczyć, a ta walka ma być realizacją naszego postanowienia poprawy.
Do poczytania ;/
Radczyni
Nie tak dawno zostało mi zadane pytanie: "Czy zdarza mi się radzić komuś? być proszoną o rade?" Byłam zszokowana - "A jest ktoś, komu się nie zdarza?" Odnoszę wrażenie, że my nieustannie sobie radzimy. Większość pytań między przyjaciółmi, dobrymi znajomymi, to prośby o radę, nasze "mądrościowe" bardziej-monologi, to wywody, w których komuś (często nawet na siłę) w czymś doradzamy.
Wielu się produkuje, produkuje..., nadprodukcją irytuje innych. Starajmy się być łagodnymi, ciepłymi, pogodnymi, dobrymi radcami. Ja się staram, od dziś szczególnie.
Dziś o tym ze względu na pełną radostkę. :) Otóż, zgodnie z powyższym, starałam się postarać i ... wiecie? Moja przyjaciółka dziś mi serdecznie, ciepło podziękowała za radę, za pomoc, bo "to takie wspaniałe usłyszeć dobrociepłą radę. ;)
Hihi, a ja jestem uprawniona. ;p Założyłam bloga i tu się produkuję, produkuję, produkuję i łudzę (?), że nie nadprodukowuję. ;) Apel: ślijmy dobrociepłe rady. ;)
Do poczytania ;)
Wielu się produkuje, produkuje..., nadprodukcją irytuje innych. Starajmy się być łagodnymi, ciepłymi, pogodnymi, dobrymi radcami. Ja się staram, od dziś szczególnie.
Dziś o tym ze względu na pełną radostkę. :) Otóż, zgodnie z powyższym, starałam się postarać i ... wiecie? Moja przyjaciółka dziś mi serdecznie, ciepło podziękowała za radę, za pomoc, bo "to takie wspaniałe usłyszeć dobrociepłą radę. ;)
Hihi, a ja jestem uprawniona. ;p Założyłam bloga i tu się produkuję, produkuję, produkuję i łudzę (?), że nie nadprodukowuję. ;) Apel: ślijmy dobrociepłe rady. ;)
Do poczytania ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)